Jakiś czas temu borykałem się z problemem wyboru mikroskopu cyfrowego, który sprawdziłby się podczas lutowania elementów SMD. Chociaż miałem już w rękach popularne na Allegro mikroskopy podłączane do portu USB 2.0, to kompletnie nie spełniły one moich oczekwiań. Największą ich wadę stanowiło ogromne opóźnienie w przesyłanym obrazie oraz sama konstrukcja, która minimalizowała dostępną odległość roboczą, skutecznie uniemożliwiając swobodę ruchów. Można je dostać w cenie około 100 złotych, jednak stanowczo odradzam ich zakup, ponieważ przydać się mogą jedynie do prowizorycznej inspekcji PCB i to w dość naciąganym zakresie.
Z drugiej strony chciałem również uniknąć zbyt wygórowanych kosztów jakie musiałbym ponieść przy zakupie profesjonalnego mikroskopu stereoskopowego, z możliwością montażu kamery cyfrowej. Oczywiście nie sposób odmówić im ogromnego komfortu pracy za sprawą odczuwalnej głębi obserwowanego obiektu, ale kwota rzędu kilku tysięcy złotych może mocno odstraszać.
Szukając czegoś po środku, natrafiłem na mikroskop cyfrowy Andonstar ADSM201 w cenie 199 dolarów - co w przeliczeniu na złotówki da nam kwotę około 800,00 złotych.
Reklama
LattePanda z procesorem Intel Atom x5 Z8300
LattePanda to kolejny minikomputer wyposażony w czterordzeniowy procesor Intel Atom x5 Z8300 o maksymalnym taktowaniu zegara wynoszącym 1.8GHz. Jest to więc nieco słabsza jednostka niż ta, która została wykorzystana w testowanej już płytki Up-Board z procesorem Intel Atom x5 Z8350. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że LattePanda stanowi dla niego poważną konkurencję.
LattePanda 4GB RAM / 64GB eMMC
LattePanda oferowana jest w dwóch wersjach różniących się ilością pamięci RAM i dostępnej powierzchni pamięci eMMC. Tańsza wersja posiada 2GB pamięci RAM oraz 32GB pamięci eMMC, natomiast droższa 4GB pamięci RAM i 64GB pamięci eMMC. Jeśli spojrzymy na ceny w polskich sklepach, są to odpowiednio kwoty 450,00 i 900,00 złotych, a więc nieco zbliżone do Up-Board, które wynoszą 560,00 i 770,00 zł. LattePanda dodatkowo posiada wbudowany moduł Wi-Fi oraz BT, którego z kolei Up-Board nie posiada. Ciekawym rozwiązaniem jest także obecność mikrokontrolera Atmega32u4, który możemy programować identycznie jak Arduino Leonardo.
Mikrokontroler Atmega32u4
Same możliwości wydają się bardzo interesujące za sprawą wyprowadzonych pinów Arduino, złącza GPIO, gniazda audio-jack, złącz Grove oraz slotu microSD. Do płytki możemy również bezpośrednio podłączyć dedykowany 7" panel LCD IPS oraz nakładkę dotykową, które nie są przesadnie drogie.
Niestety mój panel IPS dotarł uszkodzony, objawiając się uciążliwym migotaniem obrazu. Producent od razu zasugerował mi, że jest to moja wina odwrotnego podłączenia taśmy, która musiała spowodować uszkodzenie. Koronnym argumentem było stwierdzenie, że innej przyczyny nie ma. No trudno.
Mimo osobistych problemów z panelem IPS można odnieść wrażenie, że LattePanda stanowi finalnie bardzo ciekawą alternatywę - niestety tak nie jest.
Nowy lider wydajności? Jetson TX2 od NVIDIA
NVIDIA zaprezentowała swój nowy układ SoC Tegra X2, który ma być dwukrotnie wydajniejszy od swojego poprzednika Tegra X1 przy zbliżonym poziomie TDP wynoszącym 15W. Dostępny będzie także specjalny tryb pracy Max-Q, który przy poziomie TDP 7.5W oferuje zbliżone osiągi do Jetson TX1.
Jednostka została oparta o czterordzeniowy układ Cortex-A57 oraz autorski, dwurdzeniowy układ Denver 2, pracujące z maksymalną częstotliwością 2GHz i 1.4GHz. Zwiększeniu uległ także rozmiar pamięci RAM oraz szerokość szyny, które wynoszą kolejno 8GB i 128-bitów, oferując przy tym przepustowść 60GB/s.
Wedle oczekiwań układ graficzny został oparty o architekturę Pascal z 256 rdzeniami CUDA, mogący pochwalić się wydajnością na poziomie 666 GFPLOS i taktowaniem do 1300MHz.
Niestety zestaw deweloperski najprawdopodobniej będzie poza zasięgiem wielu użytkowników (w tym mnie), ponieważ wyceniono go na kwotę 599 dolarów i 299 dolarów dla placówek naukowych.
Jeśli jesteście ciekawi jak radziły sobie poprzednie generacje Jetsona, zaparaszam do poniższych wpisów:
- NVIDIA Jetson TK1 - pierwsze wrażenia
- NVIDIA Jetson TX1 - pierwsze wrażenia
- Starcie tytanów: Jetson TX1 vs Jetson TK1
Porównanie całej rodziny prezentuje się następująco:
Wybieramy analizator stanów logicznych
W życiu każdego elektronika nadchodzi taki dzień, w którym zaczyna rozglądać się za bardziej specjalistycznym sprzętem, który wspomoże go w codziennych czynnościach. Jednym z takich urządzeń okazuje się analizator stanów logicznych. Wśród dość szerokiego wyboru, moją uwagę przykuły dwa z nich, a mianowicie Saleae Logic Pro 8 oraz Analog Discovery 2 od Digilent. Dzięki uprzejmości sklepu internetowego Kamami, otrzymałem możliwość sprawdzenia obu produktów, aby finalnie zdecydować się na bardziej mi pasujący.
Zanim przejdziemy dalej, musimy zmierzyć się z obiegową opinią, żę wszelkie "analizatory USB" nie należą do przyrządów profesjonalnych ze względu na ich szybkość próbkowania na poziomie 100MS/s. Trudno się tutaj nie zgodzić, jednak należy mieć jednak na uwadze fakt, że są one mimo wszystko przydatne dla hobbystów, uczniów i zastosowań pół profesjonalnych, gdzie nie wymagamy specjalnie wyśrubowanych parametrów.
Zdaję sobie sprawę z tego, że na jednym z popularnych serwisów aukcyjnych możemy dostać podobne urządzenia za kilkadziesiąt złotych, ale jeśli przyjrzymy się im nieco bliżej okazuję się, że są to chińskie podróbki z drobnym dopiskiem "zgodny ze standardem Saleae", które w wątpliwie moralny sposób korzystają z dorobku oryginalnego oprogramowania Saleae. Warto także zazanaczyć, że ich maksymalna prędkość próbkowania nie przekracza 100MS/s lub nawet mniej.
Drugą grupę stanowią nieco droższe urządzenia w segmencie cenowym od 300 do 600 zł, na przykład od Kingst. Konkretniej mówiąc Jiankun Logic Analyzer oznaczony symbolami LA1016 (100MS/s), LA2016 (200MS/s), LA5016 (500MS/s). Oferują nieco lepsze parametry pracy, ale jakoś nie mam ostatnio zaufania do tego rynku, biorąc pod uwagę wsparcie po sprzedażowe. Żeby było zabawniej, znajdziemy również identyczne urządzenia w tych samych obudowach, ale bezczelną naklejką Saleae.
Wróćmy jednak do naszych analizatorów. Saleae jest gabarytowo znacznie mniejszy od swojego konkurenta i sprawia wrażenie bardziej kompaktowej i solidnej konstrukcji wykonanej z czerwonego aluminium (dostępna jest również wersja czarna). W oczy rzuca się również znacznie mniejsza ilość pinów na złączach, gdzie Analog Discovery 2 ma ich więcej. Oba natomiast urządzenia współpracują z systemami Windows, MacOS i Linux, co w moim przypadku stanowi jedno z kryteriów finalnego wyboru.
Analog Discovery 2 i Saleae Logic Pro 8
Komunikacja Wi-Fi z żarówką RGB od ChiChinLighting
Jakiś czas temu wpadła mi w ręce żarówka RGB od ChiChinLighting sterowana za pomocą Wi-Fi. Moją uwagę zwróciła dzięki wbudowanemu modułowi Wi-Fi, który wyklucza konieczność posiadania dodatkowych hubów pośredniczących w komunikacji. Nie było by jednak żadnej frajdy, gdybyśmy mogli nią sterować tylko za pomocą dedykowanej aplikacji MagicHome.
Aplikacja MagicHome
Producent przygotował dedykowaną aplikację mobilną MagicHome dla systemów Android oraz Windows, która pozwala nam na sterowanie żarówkami, a także ich konfigurację. Aplikacja fabrycznie działa w trybie Access Point tworząc sieć LEDnetXXXXXX, do której po podłączeniu możemy ustawić przypisanie żarówki do aktualnie istniejącej sieci Wi-Fi w domu.
Sieć udostępniona przez żarówkę
Aplikacja pozwala na sterowanie żarówkami bez konieczności przypisywania ich domowej sieci Wi-Fi. Jednak brak zabezpieczeń oraz niewygoda takiego rozwiązania polegająca na konieczności skaknia pomiędzy sieciami, sprawia że warto zrezygnować z takiej opcji. W tym celu musimy skorzystać z opcji przypisania do wybranej sieci i podać hasło dostępowe. Dostępna jest również opcja konfiguracji, pozwalającej sterowanie przez chmurę producenta, ale tym zagadnieniem nie będziemy sobie zawracać głowy.
Konfiguracja połączenia z naszą siecią domową
Jeśli wszystko przebiegnie prawidłowo, żarówka zostanie przełączona w tryb klienta do naszej domowej sieci i powinniśmy ją zobaczyć na liście odnalezionych urządzeń wraz z adresem MAC oraz wersją firmware. Wybierając ten wariant konfiguracji, sieć LEDnetXXXXXX przestaje być dostępna.
Lista aktualnych urządzeń
Jeśli chcielibyśmy z jakiegoś powodu przywrócić żarówkę do ustawień fabrycznych, musimy ją trzykrotnie wyłączyć i włączyć w krótkich odstępach czasu. Sukces zostanie zasygnalizowany kilkukrotnym zapaleniem i zgaszeniem żarówki.
Sama aplikacja jest dość bogata w możliwości. Przede wszystkim możemy wybrać kolor świecenia i jasność, zarówno przy wykorzystaniu diod RGB jak i białych. Dodatkowo mamy możliwość wyboru jednego z dwudziestu efektów świetlnych, własnej sekwencji barw, a także sterowanie w rytm odtwarzanej muzyki lub dźwięku przechwyconego przez mikrofon. Ciekawą opcją jest również możliwość ustawienia timerów, w jakich dniach i godzinach żarówka ma zachować się w zaplanowany przez nas sposób.
Wygląd aplikacji MagicHome
Ale przejdźmy do sedna sprawy. Nie będziemy przecież opisywać tylko cech tego produktu, ale skupimy się na innym temacie. Konkretniej mówiąc, na możliwością jej sterowania z poziomu komputera lub Arduino. A więc, zaczynamy!